- O MNIE
- KSIĘGA GOŚCI
- GALERIA
- NAJNOWSZY
- - wiersze 2016
- - wiersze 2015
- - wiersze 2014
- - wiersze 2013
- - wiersze 2012
- - wiersze 2011
- - wiersze 2010
- - wiersze 2009
- - wiersze 2008
- - wiersze 2007
- - wiersze 2006
- - wiersze 2005
- - wiersze 2004
- - wiersze 2003
- - wiersze 2002
- - wiersze 2001
- - wiersze 2000
- - wiersze 1999
- - wiersze 1998
inicjacja
niczym zraniona łania
nie mogąca wzbijać się po górskich szlakach
modlitwa zahacza echem o czubki wzgórz
balansując na krawędzi ostrych skał
spada w nienawiść
nienawiść
niczym otchłań
wdziera się w ziemską człowieczą wyobraźnię
słabej ludzkiej psychiki
rozdziera na strzępy to co jej stanie na drodze
potem wrzeszczy ryczy chłonie
potęguje zgryzoty
nienawiść -
upadła siostra miłości
dzika bestia nadludzkiej niszczycielskiej mocy
wydziera z człowieka wszystko i dookoła
pozostawia (o ile!) zgliszcza i popiół...
teraz jestem roztargniona
echo
rozsypuje o skalne ściany konfliktu łzy
słyszę
balansujące pod napięciem
zadry strachu pustki wrogości - niechęci
poniżania - bylekogości - nic nieznaczącego niczego
wbite w obecnie krwawiącą niemą duszę
wśród bzów i zapachu łąki
nie ma przypadków
pomiędzy miłością a nienawiścią
nienawiścią a miłością
wygrywa silniejsza
trzymam się teraz dłoni niczym marzenia
słów ciepłych oczu kochanych
dających światło od ciepła
i ciepło od światła
jest to szansa
nie mogę się pomylić...
droga do szczęścia jest jedna
22-24 listopada 2013
już mi kwiatów nie przynosi,
teraz przynosi mi siebie
i przyjdzie
jeszcze raz
za czas jakiś
jej już nie będzie
jeszcze raz
przyjdzie
przyniesie kwiaty -
może fiołki
albo konwalie
albo zbierze z łąk wiosenne,
z pól - letnie
albo maki ostatnie żegnające żurawie
przyjdzie - umrze
przyniesie życie
10.11.2013
gdy będę Cię już pieścić
myśli odejdą daleko
gdy pieścić będę Twoje skronie
co będą czuły usta moje
nabrzmiałe ciepłem tej pieszczoty
gdy Twym policzkom już gorącym
muśnięciem dodam animuszu
co będą czuły moje dłonie
gdy mokre usta mokre ciała oplótwszy nas
pieszczota wchłonie
a co
gdy bliskość nos o nos odnajdę
i będzie zmysły wchłaniać moje
czy usta żądne tej rozkoszy
wejdą Cię pieścić w usta Twoje
a niżej gdy rozpalę ciało
owej nieziemskiej namiętności
i gdy rozedrgam jej powłokę lnianą
czy oczy Twoje szczęściem moim
rozpłoną czułość pożądaną
aż wreszcie
gdy rozpieścisz mnie całą Kochanie
i oczy szczęściem dusze nasycą
co powiesz o miłości wtedy
pieszcząc się we mnie pieszcząc pieszcząc mnie nagą
1-2 września 2013
na cienkiej nitce
faluje więź
na cienkiej nitce
przeskakuje iskra
na cienkiej nitce
poszarpane miejsca w nicość zachodzą
smutną powłoką nieba
na cienkiej nitce
wspomnieniem zdmuchnięte zboża
lśnią złocistą wonią życia
na cienkiej nitce
radość morze niosło
bliskości cudu jedynego
i mewy krzyczały
i fale brzmiały jak niesamowite dęby
raz po raz wyrosłe potęgą żywiołu
a na koniec usiadła szukająca twarzy
na nitce cienkiej
tłumu
jej nie było
tylko tęsknota wciąż iska skrzydełka
upiększając kobiecość w najlepszym wydaniu
21-24.08.2013
zobacz jak daleko i blisko
wśród zapachu bzu róż i frezji
uniosłam je
przechowałam
mam je teraz - w dłoniach pieszczę
mam je teraz szeptem je budzę
krnąbrnie porusza się wierci
mam je teraz - otulam sobą - pączkuje
jest piękne jak dziki zapach bzu róż i frezji
jak słowa z czułości słodkie Twoje
wypieszczone szeptem
jak zapach Twego oddechu gdy pieści me zmysły pełnią obecności
tak daleko i jak blisko we mnie
jesteś
na poduszce westchnień, spojrzeniu pragnień
na poduszce sekretnych myśli splątanych słów gdy szepczą spragnione tęsknoty
zasypiam w pocałunku życia
szczęśliwa by zbudzić się znów
29 maja 2013
tak pisała Szymborska...
nikt mnie tak pięknie nie kochał -
powiedziało "ja" patrząc na mnie z góry
oddzielić odległość i potrząsnąć w pół drogi
skrócić lejce złudzenia -
jedna tylko kusicielka fantazja
może dużo, wiecie zresztą sami...
kto wie, ten jest szczęśliwy
ten patrzy przenikliwym okiem,
dokoła siebie
nie po to by uciekać od strachu
lecz po to by nie dać się zwieść iluzji pragnień
nie trudno przebyć drogę, która zachwyca
lecz zachwycić się nią świadomie
wejść w kontakt z prawdziwością siebie
poznać zachwyt od podszewki rzeczywistości
odrzucić cierpienie
połykając w całości bagaż doświadczeń
który należy skrupulatnie najpierw schrupać
by się nie udławić
bo każdy ma prawo do wolności
do godności swoich uczuć
17 marca 2013
wrzeszczoty
cisza sączy swoje wrzeszczoty
wśród niej gdzieś - dobrze że jest
skądś dobiega -
strumyk zmysłowych frezji
nieopodal dywan i kilka kolorów
lgnął do niej jak bystre oko rozwrzeszczanej dżungli
histeria zamarła w pół
spadł obraz nagiej kobiety
z wysokości ram
moralnie wstrząśniętej twarzy
nie ocalono
zdeptano na miazgę kobiecą nagość
trzymam się kurczowo ramion ciszy
milczeć nie umiem o swoim kalectwie
pochłoniętą w modlitwie
wchłonęła mnie
dzika bestia bogów
w stanie nirvany
unoszą się zmysły frezji wokół krążą beztrosko
dzikie namiętności,
niesforne pożądania duszy
i ciała niefizycznej męki
wyrywają spragnione piersi
w tło przezroczystości
17 luty 2013
o wschodzie słońca
tłukąc powieki lodu
dostrzegam piękno ukryte
pod powłoką mistrzowskich warstw natury
umarłej i żywej
tu myśli budzą pewność
rozbrzmiałe wschodzącym słońcem promieni
w pędzie tęsknoty
łapią bystrość i moc życia
od środka jak białe olbrzymie ptaki błękitu
frunie życie
wzbija się polotem przestrzeni
w codzienność...
w niej szukam najpiękniejszych zakamarków
a kiedy znajduję mówię z nią
jak z najcudowniejszym darem,
spełniającym marzeniem
stoimy przed sobą
dotykając chwili
nie mogę się temu nadziwić
nacieszyć oczu
jak przy pocałunkach rozmalowanych zachodem
wbiegłam ze słońcem - odpowiedzialnością mnie zwą
pragnę dłoni na swój los
i ust gotowych na pieszczoty
jak w niedokończonym wierszu
niecierpliwość brakujących słów
przyjdź do mnie
czekam
jak ów swoiste pragnienie ich wypowiedzenia
31 grudnia 2012
chciałabym pojechać w podróż...
na końcu języka
pod puchową kołdrą
znajduję
okrytą śniegiem tęsknotę
tyle słów ciśnie myśli w jeden kąt
w niewypowiedzianym geście
a w krainie czarów miłość "głupia",
drzwi zamknięte przypadkiem przenikła
ukradła magię i nie chce spać
spragniona ciepła oddechu mokrych ciał
wariuje
ma dość chcenia bez chcenia
czekania tego
pomaga jej także czułość jakże zdumiona ważnością,
odzywa się - zadomowiona w sercu,
potrzebuje jeszcze
często przechodzę myślami dalej-
dotykam opuszkami palców swoich ust - pieszczę je
oplatam dłonią swoją dłoń
sprawdzam, czy potrafię
może uczę się dotykać Ciebie
stoję też czasem przed lustrem
zupełnie naga wierząc że zaraz
obejmiesz mnie swoim odbiciem
i na tym stoi ciężkie wstawanie rano
budzenie w Twym cieple i zasypianie w nim
jest chronicznym tematem sennym
podróż marzeń dobiega końca...
potrząsnę się teraz, obudzę sama,
wpadnę w rzeczywistość
w niewypowiedzianym dialogu z Tobą...
w niewypowiedzianym dialogu życia...
cóż nas teraz omija?
9 grudnia 2012
gotowa czeka...
zwiedzam pokoje lekko otwarych drzwi
zwyczajnie nic nie dziwi
pustka jakby przywarła do ścian
nie wygląda jak królowa
oniemiała onieśmielona w swych wdziękach
mglistym korowodem anielskich włosów
rozproszyła się w oczach odwagi
w oczach odwagi wypełniam przestrzeń
sobą nie zdradzam zamkniętych drzwi bez klamki
w oczach odwagi zaistniała bliskość
wchodzi drzwiami jak chce zwiedzając kolejny pokój
tańczy sobą oplata się w ramionach szczęścia
śmieje kwiatem
oplatają się razem nawzajem pieszczą słodkie pocałunki
a wszystko to tak naturalnie
tak spontanicznie bez granic
w pełni...
zobaczyłam ją - zamarłam!
najpierw nie było jak dotknąć
potem we łzach wyszło...
teraz gotowa czeka...
a ja jakby poruszam się za ciasno
21 października 2012
z kwiatu
jest takie pragnienie
którego mocą nie zdoła naruszyć
żadne dążenie donikąd
kierunek ma taki jak ona-
- złota polska jesień
jest takie dążenie-
które przekracza ciężar natury rzeczy samej
nie zdołam go mieć
słysząc i nie słysząc
zegar mknie nie licząc granic czasu
jest w nim taka moc
co unieść nie może złudzenia
coraz głębiej otwieram oczy -
a w nich rzeczywistość
w przedziwnym blasku
czuję ją ...
jakby utkaną z kwiatu
pierwszych promieni szczęścia
12 wrzesnia 2012
zegar z wahadłem
Jest i moim
zegarem z wahadłem bijącym życiem codziennie
co pół godziny przypomina że jest
że kiedy nie możesz zasnąć nie jesteś samotności domem
słyszącym zgryźliwy syk ciszy odbijającej się od ścian przeraźliwym jękiem
lecz słysząc- czujesz egzystencji smak, egzystencji mądrość
chrapliwe posapywanie psa, rozmowę zegara i melodię myśli- rozmowę myśli
o człowieku, potrzebującym zagubionym,
w codziennym na niego oczekiwaniu
w przepięknym wypatrywaniu- oddaniu siebie rzeczy samej
- to jest piękne
w nocy nie mogę zasnąć też
bez czasu którego nie mogę zatrzymać bez Ciebie
wtedy milknę
powtarzam w myślach zaistniałe sytuacje dnia
przewijam twarze słyszę ich słowa
wypatruję obecności
potrzebuję ciepła
potrzebuję bliskości
tak- potrzebuję bliskości
w nocy dlatego nie śpię, a kiedy słyszę
muzykę zegara, przypominam sobie tęsknotą
bijące najczulej serce Twoje
tak blisko tuż najbliżej mnie
najbliższą bliskość prawdziwych słów:
dobrze że jesteś- jestem
- właśnie, dobrze że jesteś
to taka magia
to takie ciepło
to takie światło, które pali
miłością w nas, wokół nas, w kosmos, po wszechświat
Jesteś moim czasem
Jesteś moim skarbem, znalezionym w rękawie śnieżnego Anioła z niebios
Jesteś moim drogowskazem,
Jesteś-
jest mi z Tobą dobrze
chcę być czasem też wzajemnym dla Ciebie
w przymkniętych powiekach obcałowuję zmysłów tajemnicę
zasypiam bezpiecznie objęta cała obejmując Ciebie też
spokojem
czuwaniem
w dłoniach najdelikatniej
w pieszczocie najmilszej
we wzajemnym pragnieniu
w pełni sensu
zasypiam wtulona w cudowną noc
w zaspokojeniu
słysząc i nie słysząc
23-30 stycznia 2011
24 sierpnia 2012
Skąd taka myśl?
Jeżeli nawet nie wiedziałabym
kim dzisiaj jestem,
to wcale nie znaczy
że nie potrzebuję Cię bardziej
niż zwykle.
Potrzebuję Cię tak, jakby to wszystko
różne wokół nas tworzyło nas.
Bez oczekiwania na wzajemność,
spotkaliśmy się w odległościach rzuconych w kąt.
Idziemy wspólną drogą,
w pragnieniu bycia razem.
Bo kochać Ciebie to wtulić się w ciszę,
w niej najlepiej słychać Twoją rozmowę o miłości.
Czasem albo zazwyczaj,
chciałabym zmieścić się w granicach realności,
i tak pozostać.
Za pewne byłoby wspaniale.
Wystarczy tylko zatrzymać błędne koło,
a wątpliwości same posypią na rozdrożach
drogowskazy pewności.
Pójdę już,
na dziś tej pewności wystarczy.
Skąd taka myśl,
że moja dusza dziś odpoczywa...
23 kwietnia 2012
chcę więcej
za mało jestem nasycona
jestem wciąż głodna
okrawki okruszki ochłapy -
nie wzruszają mnie
jestem bezlitośnie pożądliwa
ich wrażliwość wytrąciła nicość
niech ulecą z ważności
chwiejnej nitki pożądanie
zawisło w równoważni życia
chcę więcej
pragnę Cię w całości słońca
pragnę Cię w całości burzy
pragnę Cię
w pełni słowa i w milczeniu
wypełniam Tobą teraz chwilę
ożywiam sens pragnieniem życia
na szczerych chęciach nie przestanę...
buduję dom więc potrzebuję solidnego materiału:
porządnych drzwi, jasnych okien (jedno do oglądania gwiazd z teleskopem)
i oczywiście fundament jako podstawa całości
i dach po którym będzie nocą przechadzał się kot
a wokół róże kwiaty i zieleń - dużo zieleni kolorów
a w środku ciepło - dużo ciepła
bliskość sama bliskość
dziecko
więź
zbudowaliśmy więź
20 kwietnia 2012
cóż jeśli...
zapadłam w objęciach
zanadto
w dystansie
zatrzaśniętych drzwi
horyzontu
tęsknotą
zatraciłam siebie
to tylko świat
dokoła milknie
to tylko ja
dokoła niknę
niech wiosna zakryje smutek
niech w majowym wietrze łzy sfruną
deszczem
niech deszczu ciepłem
nawilgnę
niech mnie otuli całą
spłynę w nim
kiedy rozkwitnę
zadziwieniu nie oddam znaczenia
cóż
tak kochać by się chciało
w porywie słońca
stale
ciągle jest mało -
wiosennego ciepła
cudownego bzu
najdelikatniejszych róż
jaśminu Kochanie
coż
milczysz
cóż jeśli nie ja...
co jeśli tak ?
9 marca 2012
milczenie jak skała
milczenie boli aż wyciska łzy
otwieram okno
otwieram drzwi
niech złapię oddech
niech przeciąg wpadnie
i kot głodny bardziej na pieszczoty
milczenie, niech zdołam cię poruszyć!
skały nie podejmę zmieniać
oddycham
spokojnie
myśli trzeba wprawić w słowny wyraz
ożywić najsłabsze i najsilniejsze
któreś przyniosą zrozumienie
niech zabrzmią że jesteś
1 marca 2012
że nie można wszystkiego mieć
że po cichu można płakać
bo po co do kogoś
że stosy książek leżą do czytania
więc po co komuś poświęcać czas na rozmowę
po co czyjaś obecność jeśli strach wyjść nie pozwala
poza swoje objęcia
po co powraca znowu!?
w nie zmienionym kształcie urojonych wróbli
nie wystraszony na ich niewinność natury
jest znów tak blisko
nie można wszystkiego mieć
że wszystko to nic
strach to wszytko co mam
a mam tak wiele
przecież!
tym razem świadomość usiadła
obedrzeć wszystko chciała
tak wiele mogę mieć -
bo tak wiele mam
bez strachu
mogę być Twoja przecież
bez tej tęsknoty za domem
otworzę okno może
może przeciąg otworzy drzwi
może wejdzie kot - może jest głodny
26 lutego 2012
strach
zgasił światło
wepchnął myśli w ciasną kulę
zacisnął kręgi
rozkazał zacisnąć zęby
było ciasno ciemno
ból wrzeszczał z rozpaczy
przerażeniem w oczach milcząc jednocześnie
sparaliżowany wszechobecnie
nie było nikogo
to przez ten strach
to przez strach!
paskudny strach! - na wróble chyba!
ściany mruczą do siebie
cztery ściany milczą!
milczenie wychodzi po ścianach chce do sufitu - bezczelne kłamie
kolejna dziura
strach siedzi w niej jakby kleił się w moje kroki gesty
nie pozwalał na nic
rozpanoszył się wszędzie
w szyderczym uścisku
znalazł wygodne miejsce
rozłożył się jak w wygodnym fotelu
ani myśli odejść
jeszcze cię strachu, strachem na wróble wystraszę!
8 lutego 2012
o miłości zakazanej
co znaczy ubzdurać? - zapytano
nim otrząsnąć zdołałam się z wybudzenia sennego
i otóż ta myśl niejednaka nabrała znaczenia
oceniam owo znaczenie z perspektywy bliskiej i dalekiej
bliskości chorej i zdrowej w początku
cóż zostaje z miłości...
ano,
dokładam teraz rozumowi wolności
nie jako składnika najważniejszego ale bardziej obiektywnego
otóż wytworem wyobraźni stało się mniemanie
iż to co jest nieosiągalne z przyczyn różnorakich
może sycić fantazję do granic a nawet bez granic
w szaleństwie telepatycznych zdolności
i intuicyjnym postrzeganiu
nadzmysłami łamiąc zakaz...
wkrótce po przebudzeniu
cztery ściany rano wygladają jak cztery ściany
a wrażenie bliskości i ciepła drugiej osoby jest rozmazane
upojenie szczęściem i słowami że jest mi z Tobą cudownie
dostaje nagiego wstrząsu
z braku dotyku -
ma dłoń została oszukana
bo nie znalazła nikogo po przebudzeniu
zakaz niestosowności w miłości
nie ma się nijak do czegoś co nazywa się grzechem
a tym samym złem
miłość jest niepodważalnym dobrem
przeżywanie uczuć jest fascynujące -
szuka wcielenia
28 stycznia 2012
pora świadomości
niech mnie zaboli i zgniecie
ciężar świadomości
by odfrunął zaraz na zawsze
niech mówi coraz lżej
coraz bardziej czystymi słowami
niech wypowie wszystko
o tym, że warto było walczyć - o co?
że warto było rozkwitać -
za jaką cenę...?
niech zdrowieje teraz chęć
życzenia bycia szczęśliwą
na pograniczu miłości i nadziei
urwanej obsesji i pustki
niewiary i wiary
niech mówi
najmocniej z ambitnym sensem egzystencjalności
aż do ostatniego słowa,
aż do ostatniej iskry bólu
aż płomień rozpali się wolnością
i uwolni umysł od niegodziwego traktowania
a duszę i ciało rozpromieni
konsensusem wzajemnego wypełniania się
tak, aby darując siebie odczuwać radość i szczęście
że jest się
kochanym
25 stycznia 2012
zdeptaliśmy
zdeptaliśmy naszą miłość
zdeptaliśmy młodość
zdeptaliśmy obu piękność
wspólnej obecności
już nie ma
Twój kawałek świata we mnie obumiera
niestety bardzo powoli...
obdarci ze wszystkiego
ze wszystkich stron
przez głodne kruki i wrony
wydziobani ze świeżo-posianego ziarna wiosną
nim przyszła jesień
to my - nasza cząstka świata
przetrwała w oddal rzuconą
mgłą
zdeptana
wytrąciła czas kochania
zdeptali nas nasi...
we mgle czekania
w obcym cieniu bezradności
zdeptaliśmy siebie
zużyliśmy
wrzucając życie do kosza
nasze życie -
ten jedyny sens młodości
dla którego warto było rozkwitać...
przyszła pora świadomości...
rozdarte sumienie płonie
żywą iskrą smutku
budzenie podaję w wątpliwość losu
smutek zostaje smutkiem
ból - niemiłosierdziem,
z iskry płomieniem...
23 stycznia 2012
urwane...
kawałki nieba nad kawałkiem piekła
drepczą butami cichutko
po kawałku sklejonego własnymi dłońmi
elektronicznego budzika
ostatecznością zawiedzione
kawałki wzruszeń tysiące powstają
postacią nie uformowaną ładnie
do licha z wami
to tu to tam strzępki
śpią z psem pod baczną uwagą
natrętne insekty życia intymnego
wiercą dziurę w pustej skrzyni
czegoś z napisem nie wiem
nie ma środka by wyeliminować ich zupełnie
gniją urwane
póki co...
dopóty świeżość nieba nie wypowie ostatniego słowa
13 stycznia 2012
przyjdzie
dziś w poranku wschodzącego słońca
rześkie brzmienia obłoków
malowały żywą tęsknotą ramiona czasu
objęłam to pocałunkiem
całowałam czas
który tu i teraz trwał -
kreślił obecność jedną chwilą
przekazem piękna
patrzyłam...
on przyjdzie tu i teraz jeszcze nieraz
będzie
wspólnym zachwytem
nad wschodzącym słońcem
połączeniem westchnień nad zachodem
kołysanką miłości
nad...
13 stycznia 2012
dalej
iść bez znaczenia
aż potknąć się i nie pytać
dalej móc...
by potem powiedzieć:
zaiste, nie było tak źle
życie przegrać
bo kto powiedział jak się wygrywa?
żeby teraz wygrać
rozliczyć się trzeba
nie pytając już
mieć siłę
walczyć o kawałek nieba
9 stycznia 2012
słyszę zgryźliwy syk ciszy
odbijającej się od ścian
przeraźliwym jękiem
słyszę frazę:
zasypiam bezpiecznie
objęta cała
obejmując Ciebie też
spokojem
w czuwaniu najatrakcyjnieszym z możliwych
w Twoim oddechu
słysząc melodię serca
w poznaniu najdelikatniejszym
jak płatkowa burza snieżna szalejąca
która jako skarb przyniosła Cię w rękawie śnieżnego Anioła z niebios
anieliście przejrzyście bieliście
rozumiem ciszę
rozumiem milczenie
rozumiem dar najświętszy od Najwyższego
obcuję wspólnie rozumieniem i nieodzowną frazą samotności
samotność jak krucha szarlotka
może skruszyć chwilę by pochłonąć masę jabłkową
i w tym sposobie przedostać się w rozkosz pełną
samotność która wbiegła w życie
wdarła się we wszystkie zakątki wiary
we wszystkie zakamarki nadziei
w tajemnicę życia
może skruszyć swój łeb jak pietruszka
zasmaczona szarlotką
i spełnieniem wypełniać marzenia
bo tam wśród dźwięków samotności
panuje teraz miłość
otulona ciepłym kocem i
myślą silniejszą od strachu
najsilniejszą
31 grudnia 2011
« poprzednia |
---|