- O MNIE
- KSIĘGA GOŚCI
- GALERIA
- NAJNOWSZY
- - wiersze 2016
- - wiersze 2015
- - wiersze 2014
- - wiersze 2013
- - wiersze 2012
- - wiersze 2011
- - wiersze 2010
- - wiersze 2009
- - wiersze 2008
- - wiersze 2007
- - wiersze 2006
- - wiersze 2005
- - wiersze 2004
- - wiersze 2003
- - wiersze 2002
- - wiersze 2001
- - wiersze 2000
- - wiersze 1999
- - wiersze 1998
jestem samotnością
słyszę zgryźliwy syk ciszy
odbijającej się od ścian
przeraźliwym jękiem
słyszę głos duszy
w niej
zasypiam bezpiecznie
objęta cała
obejmując Ciebie też
spokojem
w oddechu Twojego czuwania
w melodii serca
w poznaniu najdelikatniejszym
jako płatkowej burzy śnieżnej szalejącej
która jako skarb przyniosła Cię w rękawie śnieżnego Anioła z niebios
anieliście przejrzyście bieliście
rozumiem ciszę
rozumiem milczenie
rozumiem dar najświętszy od Najwyższego
obcuję wspólnie rozumieniem i nieodzowną frazą samotności
samotność - krucha szarlotka
można skruszyć chwilę by pochłonąć masę jabłkową
i tak przedostać się w rozkosz pełną
samotność, która wbiegła w życie
wdarła się we wszystkie zakątki wiary
we wszystkie zakamarki nadziei
w tajemnicę życia
krucha chwila - kruchej szarlotki
zasmaczona spełnieniem
w jej dźwiękach
docierają też takie, gdzie
panuje miłość otulona ciepłym kocem i
myślą silniejszą od strachu
najsilniejszą
31 grudnia 2011
istotą śmiałości życia
w pryzmacie zdarzeń losowych
można dostrzec iż ów tak zwany brak,
na przykład czegoś
dla każdego indywidualnie,
nie wyłania się z samego zapotrzebowania ciała
komponowanego z duszą już od...
no właśnie -
odkąd?
od poczęcia duszy i ciała
jako jednej spójnej kompozycji
na przykład
obrazu letnich kwiatów w wazonie
lecz dopełniania się jednego i drugiego
w procesie dopełniania się
wszystko się rozstrzyga
podczas gdy cała struktura obcowania duszy i ciała jest zakłócona
kompozycja ulega ambiwalencji-
dusza chce co innego,
ciało mówi o czym innym zupełnie
a rozum
jak pusta skrzynia z napisem "nie wiem"
pozostaje po prostu niewidzialny,
powstaje konflikt
konflikt zakłócenia na całym polu spectrum
i teraz powracamy do naszej fascynującej podróży
do drogi i człowieka stojącego nam odważnie
w pełni światła, by rozebrać ów świat fantazji
do naga, obnażając przy tym także i siebie...
to jest ekscytująca podróż
kiedy przy każdym dotknięciu obcej stłumionej emocji
jak za sprawą czarodziejskiej różdżki otwiera się
po kolei stopniowo coraz wyżej
coraz głębiej słowo duszy
jest taki rozbłysk rozdźwięk rozkwit że żyję
ona przemawia do ciała
próbuje pomóc
dialogiem rozwiązać konflikt
dusza
obdarta ze świata fantazji i wszelkich złudzeń
ratuje ciało
dojrzewa do rozmiarów bliskości
7 listopada 2011
pachną kawą
kawa jedna
asertywność druga
,,tu program Drugiego Radia,
jest dziesiąta"
koc tylko jest ciepły
tu
koc jest tu ciepły tylko
tam konkursy skrzypcowe na świecie-
laureaci są szczęśliwi
tu jest koc ciepły tylko
myśli zimne pachną kawą
za ścianą jest zimno
tam gdzie jesteś pachnie ciepłem
moja dłoń próbuje coś
jedna podpiera ciężkość głowy
druga podyktowaną myślą pisze
co? dokąd? -
nie mam pojęcia
a myśli Twoje jak cudowne kwiaty
pachną latem
22 października 2011
wiem
przemyślałam sobie,
może jeszcze nie do końca,
ale wiem już
moja Duszo,
że potrzebujesz pomocy -
potrzebujesz po prostu Modlitwy
ocalenie Cię leży w moim geście
a tylko poprzez Modlitwę
wszystko się wypełnia
Ducha Świętego potrzebujesz,
aby Cię łaską i mocą napełnił
i ochronił od zapomnienia
dał bezpieczeństwo najświętsze
byś pamiętała zawsze czyje imię nosisz
dla tego imienia mną była
a ja Tobą
w imieniu tym żyła
całą sobą
też dla innych
otworzyłam się w Tobie
czuję się bezpieczna
Boże, natchnij mnie Duchem Modlitwy
15 października 2011
poszukuję cię - ma duszo!
gdzież się zawieruszyłaś?
czy byłaś od początku nie na miejscu?
gdzież jesteś teraz,
ach gdzie?
odbieram sygnały bez dźwięku
bez twojej wzajemności
wkraczasz na mój obszar sumienia
i nie znasz litości
choć litości nie znoszę,
lecz tu słodyczą smakuje
ma duszo! obudź obszary śpiące
drażnisz sumienie,
w geście czego?
mów jasno gdzie twe miejsce,
bo skoro jedności nie chcesz,
to po co ci drżenie
drżysz duszo ma!-
z niepokoju?
co cię dręczy,
gdy widzisz matczyne dłonie stroskane?
dlaczego uciekasz, a potem nagle wracasz zalękniona?
i drażnisz sumienie,
kiedy w pożądaniu me ciało oddaje się ciepłu
jestem cudownie optulona dłońmi w subtelnym pięknie utęsknionego dotyku?
potrafisz milczeć i drażnić
wyjdź i usiądź przy mnie
twarzą w twarz
będziemy do siebie przemawiać
szczerze
o wszystkim sobie powiemy
może wtedy dojdziemy drogą do konsensusu
i to będzie naszym punktem wyjścia lub powrotu
14 października 2011
są granice lęku
w obszarze którego poruszanie się
oznacza zupełny paraliż zmysłów na poziomie niższym od przewidywanego
pobyt w całości wyniszczający zdrowo - rozsądkowy organizm
i hamujący jego rozwój
bez postoju z możliwością
teraz, kto pokusi się o odwagę by wysiąść?
komu odważnie człowiek stanie na drodze?
to jest fascynująca podróż
kiedy przekraczasz granice lęku, idziesz dalej
czujesz że wchodzisz w wirtualny wymiar swoistości
zwyczajność spokojność przemawia
w rzeczywistej proporcji
słyszysz siebie
swój głos
to jest mój głos - jest ładny
tak jak uśmiech
i poczucie humoru
to jestem ja
granice lęku są rozerwane
29 września 2011
fascynująca podróż
jestem wciąż w podróży
zachwycam się nią po najdalsze skrawki horyzontu
po same widoki duszy
po same słowa jej jakże wrażliwej mowy
bo jest to podróż życia
jestem w drodze
na której niekiedy odnajduję w cieniu wytchnienie-
jest on moim schronieniem
przed upalnym dusznym dniem,
bo tam na drodze wśród pól są tylko drzewa
one nic nie mówią, ale dają ochronę i
zapewne cieszą się każdą obecnością
gdyż jest to wyjątkowa chwila poczuć się potrzebnym
to jest podróż
i tak jak każda podróż
niesie ze sobą poznanie
poznaję nowe miejsca
nowe fascynujące zaskakujące nierzadko wrażenia
tam we wnętrzu siebie rozgrwa się życie
tam w głębi siebie doszłam drogą do poznania
było to wyjątkowe i niepowtarzalne spotkanie...
...z pietruszką - trzeba było urwać jej łeb nie urywając naci wyciągnąć z gleby
która na szczęście ociupinkę wcześniej nawilżona została nocnym deszczem
uff!- nie było łatwo,
ale o ileż teraz lżej poruszam myślami słowami krokami!
to jest fascynyująca podróż! -
ona trwa nadal
ona trwa wciąż - po samą nieskończoność
pewnie jeszcze nie z jedną pietruszką stoczę walkę...
czekając na najważniejsze spotkanie życia...
prócz drzew spotkałam człowieka
to jest fascynująca podróż
tam spotykam harmonię z ciszą w samym środku natury
tam spotykam się z naturą
tam otuliłam Twoje łzy
tam otuliłam się kocem
a szukając dłonią przestraszoną na oślep
samotną tęsknotą wtuliłam się w Ciebie
20 września 2011
te dzisiejsze róże
te dzisiejsze róże duszy zapach przyniosły
stoją dumne w wazonie jak damy
wzniosłe ponętne królowcze
poniekąd szalone figlarne swawolne w pięknie
królowe
królowe miłości
królowe kwiatów
stoją wpatrzone wtopione
cudowne damy
róż dziś zerwałam naręcze
coś jakbym chciała powiedzieć...ale...
ale nie dziś jeszcze
-... ale je wręczę!tylko dzisiaj...
dzisiaj w tej krzątaninie umysłu
w tej operowej patetycznej muzyce
jakbym przestała istnieć
jakbym przestała myśleć i słyszeć
fantazyjniej ciszej
głosem nie mogę podążać
jakbym nawet i duszą przestała istnieć
a dusza całą mną mówiła całą mną była a jednak
to ciężkie uczucie - w tym sensie -
takie ostrożne w swym tonie i w locie w istocie
że trzeba tak lekko się o nie troszczyć
że trzeba tak lekko je nieść i trzymać
ach!w tej krzątaninie emocji
stoję w wazonie jak róża
z nagłym rozdarciem
z silnym rozbiciem fali przypływem
w zamyśle
ach!te dzisiejsze róże
5 września 2011
odwzajemniam
przytulenie sfrunęło tęczą
jak na błękitnym niebie obłok
powiany bryzą wolnego wietrzyku
który zawieruszył się gdzieś
w promieniach sierpniowego słońca
18 sierpnia 2011
sugestia
myślą nieświadomą podążam
w świadomości kruchego słowa
oklejonego ciastem jak z przepisu na jabłko w mundurku
przedziwaczne emanacje w tonacjach
brzęczą wychodząc z cienia
wyglądają jak ekscytująca praca pszczoły podczas
wyłuskiwania pyłków ze słodyczy nektaru
wdzierają się w nozdrza wonią alergiczną
pobierając światło
utleniając przestrzeń
to jest moment reakcji
w której to zachodzi fascynująca wymiana
myśli aktywnej wchodzącej w interakcję z myślą
świeżo-przybyłą
obie jednoczą się plączą
po czym ta druga wydaje odpowiedź
wyrażając słowem kontrast tematu
w postaci jaśniejszej od rzeczywistej
przedstawiając jednocześnie konkretny obraz sedna sprawy
od początku nie kończąc już
wynik owego wędrowania
tworzy abstrakcję dla kolejnej myśli i
przyszłego słowa
w tej oto całości reakcji relacji
ważne jest partycypowanie języka
aby ten z kolei pochłonięty silną motywacją
wyrażał swoistą giętkość
na właściwym poziomie i w empatycznym kierunku
angażując emocje
pracowitą ekspresją umysłu
15 czerwca 2011
lęk
coś wysysa moje myśli dookoła
i wciąga w wir przepaści
ogarnia mnie niepokój
niepokój w którym ginie pozytywność myślenia
gdzie ciasność ciemność i przeraźliwy głód rozpaczy
bezsilnej iluzji życia
wdziera mnie za ubrania
w piekielną otchłań
nieziemsko-ziemską duszność
w niej czuję dłoń
jeszcze ciągle trzeźwo patrząca
łapię z powierzchni resztki tlenu
zachłystując się nimi
dłońmi swojej dłoni
w lojalnej lękliwości wołam
błagalne S.O.S
- nie wypuszczaj mnie teraz ani nigdy
ocal
ufnością
zaopiekuj
Ciebie bardzo potrzebuję!
11-19 lipca 2011
klauzula intymności
nie jestem ubraniem na zmianę
i nie szukam niedojrzałej obecności
pragnę dojrzałej postaci
dojrzałej zależności
obecność jak biedronka która właśnie w tej chwili
przyrodą sfrunęła do mnie
na rozwiane kwiecistym urokiem lipcowych zbóż włosy
z pełnią harmonii muzyką zbóż za moment żniwnych
jest wspaniałością
wspaniałością natury-
czerwona wpadająca w lekki pomarańcz w czarne kropki-
sfrunęła naturą
z niewinną dozą spontaniczności
naturalność wspaniałości w słowie"jestem"
pozwalasz z radością odkrywać mi w Tobie w sobie
"cieszę się" słowem bez słowa
znajdując poprawność co do maksymalnych zdolności
jak nikt inny
wiesz czego potrzebuję
ile i kiedy
aby zaspokojenie przyniosło ulgę
nietykalnością pieścisz moją intymność
chroniąc ją stosowną klauzulą
w której ma doskonałe warunki rozwoju
jak gąsieniczka motyla w kokonie
dojrzewam do rozmiarów życia
do rozmiarów piękna
do rozmiarów pragnienia które znasz
i którym nie potrafię podzielić się z nikim innym
14-16 lipca 2011
odnaleźć rozproszone ja
umyśle mój dotąd nieuporządkowany
rozdziel uczucia do odpowiednich szuflad
podpisz je i nazwij
bym nie pomyliła ich przeznaczenia
zrób segregację niesfornego chaosu
emocji i działań
by między nimi
w największym stopniu rozumienia
zapanował ład
a zmysły swobodnie
w pełnej delikatności
mogły odczuwać piękno
24 lipca 2011
przychodzi sens do sensu
otwieram drzwi kluczem
do pokoju piękna cierpienia i miłości
- taki sam pokój...
i do niego klucz
mam klucz w kieszeni
pamiętam, że nie mogę zostawiać go za drzwiami
więc klucz trzymam w dłoni
27 lipca 2011
volens nolens
dni czerwcowe milczą
zapadłe ciszą myślenia
zadumane
zaduma
co postanowić w takowe dni?
kiedy dusza jest smutna
w ucisku
w bólu
nie ma siły mówić
jest wyizolowana od ciała i
samotna od serca
rozum
jedynie czystość wartości
porusza się w niej do przodu
smakując najskrytsze zakątki jej głębi
albowiem odrębność dni,
które chcąc nie chcąc
pozostają naznaczone czasem,
nie powróci już nigdy tą samą drogą
13 czerwca 2011
zabawa w paragony
tu paragon
tam paragon
wokół nieznoszące paragony
wydawane wyrzucane i zbierane-
skojarzyły mi się z pociągiem
gdzie dojazd z punktu A do punktu B
kończy się konsumpcją podróży w wagonie
w przedziale kontrolowanym przez konduktora
dziwne skojarzenie
aczkolwiek nie wyklucza ani trochę
mojej zabawy w paragony
które przyszło mi cholera teraz zbierać...
8 czerwca 2011
tak ma być
zgoda kompromis i harmonia
z dobrą wolą dobrze czyniącą
dodaje animuszu
wewnętrznej walce z sobą samym
z nie godzeniem się na ograniczoność
na uwięzione wartości
na zniewolenie umysłu
przyjmując odważną postawę
broniącą swoich uczuć
swojego ja
wsłuchałam się w swój wewnętrzny głos
i otworzyłam po prostu drzwi klatki,
to co było straszne zalęknione
zmieniło swój odcień
ponieważ ujrzało świat z lotu ptaka
z prostoty jego rozłożystych skrzydeł
rozświetlając przy tym cel wzbijania się chwytania i lądowania
śmiałością samej istoty życia
8-15 czerwca 2011
oczyszczanie
w procesie oczyszczania
ciało i dusza cieszą się
że duszy coraz lżej
że ciężar coraz mniejszy
że brud coraz łaskawszy-
pokornieje w czystości
pozostaje natomiast silna wola
i ból coraz bardziej bolesny
8 czerwca 2011
czysta miłość
gdzieś w środku głębin naszych snów
ukryła się potrzeba
by prosty człowiek poczuł ją
jak głód do kromki chleba
by szczęście swoje ujrzeć chciał
trzeba też czasem tu nauki
bo cóż jest chcieć a nie mieć go?
toż przecież nie biec nie żyć nie mieć wzruszeń
a życie to otwarta gra
tu trzeba hardej zbroi
odrzucić przestarzały schemat
i w nowy przebrać "ja" koloryt
tożsamość zbadać tak na wprost
i poczuć czystą więź
dobrą energią darować uśmiech
prawdziwą poczuć chęć
spić podświadomość z naszych snów
jak pije się herbatę razem
na zaproszenie zdobyć ją
by pragnąć teraz a nie potem
a potem tak scałować z niej
jak czystą najwspanialszą chwilę
ten głód co pragnie przestać drżeć
wzajemnym woła swym profilem
woła o bliskość tą ku Tobie
by z objęć ciepła nie móc wyjść
dopóki nie wypełni się ów dziki brak
emocji wyrwanych z dzieciństwa pustką głuchy
tak więc, niech kwitnie czyste to uczucie
ogrodów pięknem dusz
w szczęściu dopełnia tajemnicę
na wskroś wszystkiemu - to taki cud
19 maja 2011
niepewność
nie chcę Cię kochać w niepewności
w strumieniu łez i żalu ciepłego
spójrz w moje oczy i pokochaj
utwierdź słowami że nie musi tak być
odrzuć ten smutek tych pożegnań
których tak wiele już zaznałam
powiedz że one tylko w księgach
i nie dotyczą wcale nas
przyniosłam bez pachnący bez
by Twoje dłonie go objęły
by poczuł radość najwspanialszą
w czystości najpiękniejszej bieli
by piękno przy nim delikatnie kwitło
w zmysłach fioletu tuż
i najsilniejszą wartość miało
z wazonem pełnym cnót
a teraz ciepłem jest tam z Tobą blisko
obecność Twoją czuje
uśmiecha się uśmiechem koi
patrzy radością w Twoją bliskość
co widzisz w nim gdy patrzysz w niego?
co czujesz gdy porusza zmysły Twe?
będzie majowym Twym wspomnieniem?
on przecież stale pachnieć chce
potrafię żyć nie płacąc życiem
gdy idę z nim do duszy Twej
i Twoje oczy chcę dotykać
i serce wzruszać i zachwycać
lecz dokąd pójdę teraz sama
ze szczęściem chwili tym od Ciebie?
kto mnie wypełni całym sobą
do kogo powiem: kocham Cię
14 maja 2011
kawałki porcelany
kleję kawałki czarnego porcelanowego kubka
rozbitka licealnej sali dziewiętnastolatków
szykuję się w drogę z pełnym ekwipunkiem
wyruszam w nieznaną zaczątkę nowego "ja"
jakby coś, mam w telefonie gps!
telefon z Twoim numerem
więc mam mapę z prawidłowo oznakowanymi kierunkami
nie pomylę marzeń ani wzruszeń
nie pomylę dobra ze złem
dam oczekiwaniu czekać tyle ile będzie trzeba
dam dojrzałości dojrzeć samą w sobie ujrzeć
w urokach poznania w najłagodniejszym słowie
jedziemy do przodu
z mapą posklejaną klejem życia
jedziemy na zielonym
w nieskończoną podróż
z biletem jakże ważnym!
30 marca 2011
Miłość krzyczy
Miłość krzyczy-
w głuchym pomieszczeniu
Miłość krzyczy
w głuchym pomieszczeniu nie ma klamki
w głuchym pomieszczeniu nie ma drzwi
w głuchym pomieszczeniu niema Miłość
oszukuje się że jest
28 marca 2011
aspekt
w napisanym wierszu jest miłość
miłość ukochała poezję
i w poezji została
żywa
uwierzyłam w nią
zatraciłam się w niej
powierzyłam jej
zostawiłam jej swoją miłość
kocham teraz tę poezję na zawsze
na zawsze zrodziła mnie dla siebie
a ja urodziłam się dla niej
na zawsze już nie wyrosnę z niej
28 marca 2011
cierpienie
ciosów jeszcze kilka do wytrzymania
ciosów jeszcze kilka do poukładania
ciosów jeszcze kilka do krwi
gdzie kapie z serca jak łza
jak łza z cierniowej korony
jeszcze kilka ciosów
w to życie
jeszcze ono bije
jeszcze żyję jeszcze żyjemy
jeszcze idziemy
jeszcze nie raz upadniemy i wstaniemy
po śladach już takich człowieczych
28 marca 2011
muszę już iść
obowiązuję się do dopełnienia
obowiązuję się wypełnić dzień dzisiejszy
by rozpocząć jutro od rana
obowiązuję się przeżyć życie
z obowiązku odpowiedzialności za ludzkość
obowiązuję się dotrzymać słowa aktu urodzenia
zatem muszę już iść,
nie mogę tu zostać
28 marca 2011
bez fizyczności...
w orientacji miłości zabrakło fizyczności
żadnego kroku nie cofnę wcale
weszłam w obszar duszy krok w krok wraz
z tęsknotą, czasem i sensem
krocząc do pokoju duszy nie wiedziałam-
że odwaga prowadzi za nos intuicję
a intuicja bez odwagi jest niedoskonała,
a pokój jej jest całkowicie wypełniony spokojem
jest wyższy w wymiarze rzeczywistości
unosi uczucia ponad wszelką małość
w nim spotkałam pragnienie
zobaczyłam się z embrionalnym brakiem-
pustką tęsknoty nieoznaczonej
dotknęłam twarzą w twarz pragnienia nieprzejednanego
wędrującego ze mną w moich pokojach duszy-
niespełnieniem
w wędrówce od dzieciństwa poprzez dojrzałość i całą młodość
jakby tego zupełnie nie było dla mnie
jakby już z chwilą połączenia iskier kobiecości i męskości
mój embrion został naznaczony silną potrzebą niewiadomego braku
zobaczyłam Twój pokój w całkowitym spokoju-
rozkwitłam w jednej chwili kiedy z blasku Twych słów
wpłynęłam w naturalną potrzebę bezpieczeństwa i troski
to jest miłość, którą pragnę przyjąć i cieszyć się nią,
chociażby zaistniała tylko chwilą
pragnę przyjąć miłość jako ten ciągły brak mojego istnienia
pragnę przyjąć miłość naraz z wzajemnością,
nawet jeśli miałyby się zaraz odrzucić
pragnę niezależności i łąki uczuć
wyjmuję uczucia z jedej kieszeni i
przekładam je do drugiej-
przecież wiesz że w niezależności istoty rzeczy
jest to niemożliwe
zatem w głębokim uczuciu rozwija się pąk
urastam w nim rozkwitam
turlam się po brzegi w zapachach majowego bzu,
w zapachu hiacyntów, które pokazały już swe nochale:)
a za chwilę rozradują Twe oczy w zmysłowym uroku pachnącej łączki
w szaleństwie krokusów
w wielkanocnych kiełkach owsa - optulonego dopiero ziemią
urastam w zachwycie - zachwycam duszę subtelnym powściągliwym szczęściem
wejrzałam do pokoju Twej delikatnej pięknej duszy
zauroczyła mnie mądrością absolutną, tajemniczością
wrażliwością do której mi tak daleko
tak nieporadnie tak nienależnie
tak obecnie
turlam się w szczęściu łąkowej trawy gdzie tulę Twą dłoń
która nie pozwala mi zatonąć w zapachach mleczy stokrotek koniczyny
i całej właściwości zieloności błękitu słonecznych promieni nieba
pachnie przecudnie ekstazą nektaru brzęczących owadów
czuję Twą bliskość i widzę w Twych oczach rozbłysłą w kolorach radość
wspaniałą radość
wspaniałość
26 marca 2011
a wszystko to Ty - na szczęście
to Ty - a wszystko system - to ja
przemiana całości stosownego klucza
jednego w jedności dotykam muśnięciem przelotnego oceanu
dłońmi pewnymi w zimnej wodzie zanurzeniem otrzeźwiałej niemocy
tajemnicę otwartą czekam zobaczyć czekaniem zrozumieć
skąpać ją w zimnej wodzie - obudzić
potem deszcz majowy obejmuje już moje włosy
mokre delikatnością najsłodszą to Ty
potem już w obłokach zapachu bzu jestem
frunę w siebie
odfruwam teraz embrion po kolei
w beciku nie podoba mi się moja skrepowana wolność-
moje skrępowane rączki, - nie są wolne-
nie podoba mi się, obsypuję to majowym bzem
czerpię zapach, zsysam z niego biel i fiolet irracjonalnej duszy kwiatu
potem lat trzy mam - wciąż frunę, potem lat 5- idę sama kawał drogi - szukam domu
smakuję pola samotności
prowadzi mnie intuicja - ma doskonały nos, i tak biegnę
lat 19ście - tu zatrzymuję czas-
czas nie zrozumiały stoi
zatapiam się w latach więzięnnych emocji-
krnąbrnych cholera dziesięciu lat pozbawionych zupełnie
ze szczęściem w środku wypływajacym mało jeszcze pojętym
mało jeszcze o nim wiem
dziś żyję - coś uleciało rano
mgła przedarła zaklęcia wszędzie
wszędzie wypchnęła błękitne niebiosa
z przystrojeniem chmurkowym
ale na krótko na szczęście!
na szczęście żyję dziś - doskonałą tęsknotą -
tego samego embrionalnego uczucia - muszę to rozbroić
ruszam w dalszą drogę - a wszystko to Ty na szczęście!
18 marca 2011
dotykam spadającej gwiazdy
myślę że dotykam spadającej gwiazdy
wymyśliłam sen w momencie dotknięcia
nie czułam dłoni nie widziałam -
stała się chyba niewidoczna
w momencie tym obudziłam się znów cała w lęku
wymyśliłam sen i spadającą gwiazdę
to miało być szczęście,
to miało być moje życzenie
moje, bo ta gwiazda spadała dla mnie
w nocy znów ciężkiej bezsennej zamyślonej
to była gwiazda,
to była spadająca gwiazda
to musiała być gwiazda
ona spadała dla mnie
w noc piękną gwieździstą przejrzystą
myślałam przecież Kochanie,
nie ma Cię blisko mnie,
potem, że jesteś
nie miałam ów pojęcia,że owa gwiazda po prostu nie miała szczęścia
spadając na niewidzialne dłonie
umarła z lęku
zniknęła
27 stycznia 2011
sens
sens przyszedł
zadzwonił
zapukał
otworzył drzwi na wpół otwarte już
rano przybiegł, do kawy
przyniósł mi szczęście i uśmiech
wspaniały uśmiech wspaniałe miał dłonie
pił ze mną kawę
mówił przy tym, jak jest mu dobrze ze mną
w całej wzajemności mi było też
wziął ze mną potem ranny prysznic
ubierał mnie przebierał wybierał
bym była piękna dla niego
tak też się stało
czułam dzień wspaniale lekko bezpiecznie
myślałam kochałam Cię w myślach przechodziłam
tęskniłam kochałam tę myśl że o mnie myślisz
że mnie kochasz
stawiałam kroki najpiękniej do przezakochania chwili
do przezakochania Tobą w sobie w Ciebie chcę Cię poczuć
smakować wcałować całować ustami rzęsami oczami pachnieć
chcę pachnieć pragnę Twojego zapachu
pragnę pragnienie noszę
ta myśl ciągle mi towarzyszy
kocham Cię że jesteś
kocham Cię że jesteś wspaniały
kocham Cię kochać i się Tobą szczęśliwić
piszę - to jest cudowne że jesteś ze mną - teraz
później spragniona będę się Tobą sycić, wypełniać
nie pozwolę byś odszedł - nie teraz!
wiem że poczekasz ile będzie trzeba
wiem
pokonam te niewidzialne szczeble drabiny spięte więzami śmiertelności
pokonam co do ostatniego!
do najbliższego Tobie
27 stycznia 2011
dwa słońca
nierzeczywisty byt -
rodzina moja (w niej ja jako dziecko)
w niej miłość - nieprawdziwa
uśpionych postaci tęsknota
niezdrowo uformowanego mózgu
obrazem zaistniała dziś
w podświadomości mojej
prawdziwie i szczerze - rodzina niewyidealizowana
to słońce z prawej jest miłością dla Ciebie -
mym ciepłem pragnieniem, mą czułością pieszczotą całą sobą
a w sobie Tobą z Twojego słońca po lewej
Twoją delikatnością czułością prawdziwością
pieszczotą do snu kołysaną,
chwilą cudowną rano -
(rym zarymował)
najczulszym słowem z ust najsłodszych
morzem łez malowanych w morzu słońc zatopionych
na piaskowej plaży zabrakło bursztynów kolorowych kamieni muszelek
powstał dystans wyobraźnią zawisły
szczeblami drabiny policzony
ile trzeba potrzebować żeby chcieć?
żeby czuć żeby przeżyć
żeby stopnie drabiny tak szybko zdobyć
żeby biec żeby iść niecofniętym krokiem nie spadać ze szczebli
żeby żyć w pełni życiem w dotyku z dotykiem dotykać
odległość stale niezmienna
na małe fragmenciki porwałam niebyt dwóch słońc
zniknęła miłość zniknęła tęsknota
zniknęła realność
zniknęło nic, co nigdy nie istniało
zniknęłam ja
i moje prawo (i trzyma się wciąż kurczowo rym) -
do życia - Mamo!- gdzie jesteś? - gdzie byłaś?
teraz jestem w błocie jak wyrzucony śmieć,
prószy na mnie z lekka śnieg,
rozsypana na drobne kawałki na ulicy,
rozrzucona na przejściu czerwono-białym dla pieszych
jestem w ciągu zdarzeń
jestem w zamyśleniu życia
jestem w Twojej kołysance do snu
i w porance do chwili
niosę Ci dziś słowo kocham - pomóż mi!
13 stycznia 2011